czwartek, 18 lipca 2013

faszerowany bakłażan

do niedawna żyliśmy ze sobą z dużym dystansem, teraz to miłość pełną parą. mowa o bakłażanie i jego możliwościach. wczoraj pałaszowaliśmy jego faszerowaną wersję. pomysł zaczerpnęłam z tej strony klik

dla dwóch dorosłych osób potrzebowałam:
- 1 duży bakłażan
- 1 cebulę
- pół kilo mięsa mielonego z indyka
- bułkę tartą
- jajko
- oliwę
- świeżą natkę pietruszki
- cynamon
- chilli
- sól i pieprz

przekrojony na pół bakłażan, należy ponacinać, tak żeby skóry nie przeciąć. 


ponacinany bakłażan oprószyć solą, posmarować oliwą i wstawić do piekarnika nagrzanego na 180 stopni na pół godziny.

mięso i cebulka wrzucone na patelnie i podsmażone 


posiekana natka, jajko, bułka i przyprawy wymieszać z podsmażonym mięskiem


po pół godziny wyjmujemy bakłażana, wyjmujemy miąższ, i mieszamy razem z mięsem 


farszem wypełniamy skórkę i wkładamy do piekarnika na kolejne pół godziny, ja jeszcze dodałam po plasterku żółtego sera


smacznego!

wtorek, 16 lipca 2013

ps. marszczenie czoła i podpieranie ręką brody powoduje zmarszczki!

PS. marszczenie czoła i podpieranie ręką brody powoduje zmarszczki. głowa do góry!

po tym tekście nie mogło być inaczej. krem tołpa dermo face, futuris 30+ trafił do mojego koszyka. za ten slogan ktoś powinien dostać pulizera :D

choć do trzydziestki jeszcze mi daleko, zdecydowałam się przeciwdziałać pierwszym zmarszczkom. nie będę ukrywać, że na mój zakup olbrzymi wpływ miało opakowanie, które nafaszerowane jest mega pozytywnymi sentencjami, co znacząco wyróżnia się na tle suchych, nic mi nie mówiących składów. widać Torf Co. wie, że nie tylko ja mam z tym problem. wyszli mi na przeciw 
"torf tołpa, kompleks protein sojowych, proteiny ryżowe, olej migdałowy, oxygen f, ekstrakty z zielonej kawy, figi, bawełny, , wanilii, lukrecji, melisy i jeżówki. być może niektóre nasze składniki posiadają zagadkowe nazwy, ale prawda jest taka, że żaden z nich nie znalazł się tu przypadkiem. i z tego jesteśmy dumni."
 wśród nich są inne:
"mała wielka pielęgnacja: kiedy mówimy "mała wielka pielęgnacja" mamy na myśli codzienne, drobne, ale przemyślane czynności, bo uważamy że to suma tych małych rzeczy daje duży efekt." 
dodatkowo po wewnętrznej stronie pudełka znajduje się dodatkowy poradnik, który nas zachęca po otworzeniu pudełka to zapoznania się z problemem od środka ;)




poza zachwytami związanymi z opakowaniem, muszę przyznać, że krem jest naprawdę całkiem fajny. ma konsystencję raczej kremo-żelu, niż klasycznego kremu, ale dla nie to plus. szybko się wchłania i nie pozostawia lepiącej się warstwy na buzi. zapach, tu mam jednak mieszane uczucia. fakt, nie jest nachalny, ale wbrew zapewnieniom producentów, dla nie jednak zapach jest sztuczny. jeżeli chodzi o inne właściwości kremu, więcej się wypowiedzieć nie mogę. czy rzeczywiście rozświetla i niweluje pierwsze zmarszczki? nie jestem w stanie powiedzieć. na pewno ładnie nawilża.
 póki co jestem zadowolona i zastanawiam się nad innymi kosmetykami tej firmy. przyznać muszę, że linia promocji firmy bardzo do mnie dociera ;)

piątek, 12 lipca 2013

jagodowe love

wcielenie się w rolę kury domowej nawet specjalnie mi nie przeszkadza. choć z natury jestem raczej leniwcem, ostatnio odkryłam w sobie nowe pokłady kulinarnej kreatywności. co prawda nie wiąże się to z powstawaniem nowych, wymyślnych przepisów. przekłada się to raczej na wykonywanie posiłków, po  które samodzielnie sięgam raz do roku. w ten oto sposób, na przestrzeni ostatnich miesięcy trzykrotnie zdarzało mi sie lepić pierogi, które do tej pory poza okresem bożonarodzeniowym, jadałam gotowe. za każdym razem bywały różne kombinacje smakowe. i tak oto powstały cudeńka wypełnione jagodami <3. nie mogłam się im oprzeć - miłość od pierwszego wejrzenia na straganie ;)


niby nic takiego ale jak cieszy :D
do tego muszę przyznać że do czegoś przydały się w koncu rewolucje prowadzone przez magdę g. która to ostatnio miewa problemy z płatnością.
otórz w jedym z programów pani g. wspomniała o tym, że do ciasta nalezy dodac masło (o zgrozo moja babcia, pierogowy autorytet przewraca się w grobie) a następnie cistao trzymac pod przykrywką w wodnej kapieli. efekt jest cudowny! ciasto super sie wałkuje, jest mięciutkie i pięknie sie klei. 

poza tym, większych filozofii nie wprowadzałam. 
ciasto: mąka (najlepsza miara: na oko), dwa jajka, cipła woda, szczypta soli, pół kostki masła.
co do farszu, musze przyznac, że całkiem nieźle jagodom zrobił cukier waniliowy. 
całość zjadaliśmy okraszone śmietanką. na samą mysl znowu ślinka mi cieknie.


ps. muszę sie przyznać, że nie umiem zawijać pierogów :/ całe życie wycinałam je za pomocą lejka o pofalowanych brzegach. od kąd się wyprowadziłam muszę sobie jakoś radzić. toteż z pomocą przyszedł mi widelec :P klilka pierogów i człowiek nabiera wprawy ;)

smacznego!