po miesiącach intensywnego nawilżania skóry, niestety nadszedł czas na zadbanie o jej jędrność. niestety, bo jak by nie patrzeć, ciąża odcisnęła piętno na moim ciele w dość znaczący sposób.
napisać chcę o balsamie do ciała firmy Palmers. od kilku dni stosuję ich ujędrniające mazidło z koenzymem Q10.
balsam ten wpadł mi w oko przy okazji zakupu paracetamolu w pobliskiej aptece ;)
wiele dobrego można przeczytać w sieci na temat produktów tej firmy. dodatkowo obietnice producenta sprawiły, że zdecydowałam się na wypróbowanie tego specyfiku.
producent poza oczywistymi komunałami opisującymi tego typu produkty, wspomina o "wyjątkowy działaniu nawilżającym i natłuszczającym, dzięki czemu skóra staje się miękka i gładka w szczególności po okresie ciąży i laktacji" - tym nie kupił, a ściślej mówiąc dzięki temu to ja go kupiłam ;)
pierwsze wrażenie - mocne uderzenie w nos! nigdy wcześniej nie spotkałam się z produktem do pielęgnacji ciała o tak intensywnym zapachu! zdarzało się, że balsam lub masło pachniały dość intensywnie - cóż, balsam ten wyprowadził mnie z błędu. w porównaniu z nim, można powiedzieć, że inne nie pachną w ogóle. co do samego zapachu. muszę przyznać, że chyba nie jestem jego wielką fanką... niby kakao gdzieś się przebija, ale dla mnie ma typowo anyżkowy zapach. dodatkowo jego intensywność i trwałość (o mamo! nigdy nie sądziłam, że będę na to narzekać!) powodują czasem u mnie uczucie nudności - zapach przesłania totalnie wszystko!
konsystencja balsamu - choć wydaje się być dość gęsty, jest jednak niezwykle wydajny a przy tym ładnie się wchłania. kilka minut wystarcza na całkowite wchłonięcie się produktu. ponadto, co ostatnio przytrafiało mi się nagminnie, balsam na skórze nie pozostawia tłustego filmu! duży +
co do efektu ujędrnienia, nie mogę się wypowiedzieć z oczywistych względów - czas użytkowania jest nazbyt krótki. jednakże na pewno zauważalne jest ładne nawilżenie skóry, myślę że pod tym względem jest to naprawdę całkiem niezły produkt.
cenowo jestem na prawdę mile zaskoczona - jak na apteczny produkt i 315 ml, 23 złote to nienajgorszy wynik.
podsumowując jednym zdaniem - wszystko super ekstra, ale do nadmiaru tego zapachu głowa jednak boli.
ja tam w to nie wieżę
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuję
ale w co konkretnie nie wierzysz?
Usuńmoże się skuszę :)
OdpowiedzUsuńjednak się nie skuszę, u mnie tego typu zapachy wywołują migrenę, więc nie dane by mi było się nim smarować, a szkoda bo zapowiada się ciekawie
OdpowiedzUsuńMam przyjemność wyróżnić Cię Liebster Award! :) Szczegóły i pytania o tutaj: http://happythankyoumoreplease-anika.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń